*Edvige* - Rosienne, 17:15
,,"Zaprosić" na kawę, a na dodatek się spóźnić, do tego już trzeba mieć tupet.” Mruknęłam pod nosem zniechęcona czekaniem. Siedziałam przy stoliku w rogu sali i mieszałam moją, letnią już, kawę. Rosienne była małą, przytulną kawiarenką w centrum Maceraty, o beżowych ścianach i fioletowych firankach, na stolikach leżały czerwone obrusy, udekorowane limonkowymi serwetkami. O 17:20 zaczęłam się zbierać i już chciałam prosić o rachunek, gdy usłyszałam zdyszanego Zaytseva wpadającego do kawiarni, jakby go coś goniło. Dosiadł się do mnie i głęboko odetchnął:
- Przepraszam Edvige, coś mnie zatrzymało. - Powiedział ze skruszoną miną, mój mózg musiał to przeanalizować, Zaystev i skrucha?
- A konkretnie co? - Z szyderczym uśmieszkiem zapytałam.
- Nie powiem, bo będziesz się śmiać, zresztą nieważne. Chciałbym się czegoś więcej o tobie dowiedzieć, intrygujesz mnie.
- Oj Zaytsev, wiesz tyle, ile jest ci do przeżycia potrzebne, więcej nie musisz. Może powiesz mi coś o sobie, wtedy się zastanowię.
- No niech Ci będzie, to, że jestem siatkarzem i gram w tutejszym klubie, wiesz. Aż wstyd się przyznać, ale lubię komedie romantyczne, chociaż jeszcze wzruszyć mi się nie zdarzyło - zamarł oczekując na moją reakcję, kiwnęłam głową żeby kontynuował - horrorem lub komedią również nie pogardzę. Słucham Led Zeppelin, Queen, Ac/Dc, Depeche Mode i tym podobnych. Czytam wszystkie gatunki książek. Gdy byłem mały uwielbiałem ściągać obrus ze stołu i tym sposobem zbijać wszystkie naczynia, babcia zawsze nazywała mnie "Belzebub", zbijanie mi talerzy oraz swoista niezdarność zostały mi do dzisiaj. Ale starczy o mnie, teraz twoja kolej.
- To ja będę bardziej męska i powiem, że nie przepadam za romantycznymi filmami, ale horrory, dramaty, i komedie wprost uwielbiam. Muzyki słuchamy takiej samej. Książki czytam najczęściej historyczne. To by było na tyle.
- A o rodzinie swojej nic nie powiesz, o dzieciństwie? - Spuściłam głowę, by nie widział wyrazu mojej twarzy. Z krępującej sytuacji wyratowała mnie kelnerka, która o mało co się nie obśliniając zapytała:
- Podać coś panu? - Tsa, a mnie to już tu nie ma.
- Edvige, coś dla ciebie? - Zdziwiona mina kelnerki wynagrodziła mi całe trudy siedzenia obok Zaytseva.
- Tak, szklankę wody z lodem poproszę.
- Dobrze, w takim razie jedną szklankę wody oraz sernik kawowy.
- Będzie za chwileczkę - odwróciła się na pięcie i z kwaśną miną odeszła, z trudem powstrzymywałam się od parsknięcia śmiechem.
- Dusisz się? - Zapytał kpiąco Zaytsev.
-Tak, twoim zapachem, wylałeś na siebie całą butelkę? Poza tym, nie powinieneś być na diecie sportowca?
Już chciał coś odpowiedzieć, ale kelnerka przyniosła nasze zamówienie.
- Mi dieta nie potrzebna, prędzej Tobie. Chociaż i tak jesteś niezwykle piękną kobietą.
Zrobiłam się czerwona, jak burak. W pewnym momencie straciłam kontrolę i chlusnęłam w niego lodowatą wodą ze szklanki.
- Może troszkę ochłoniesz, a twoja fryzura przestanie straszyć dzieci, żegnam. - Wstałam i odeszłam, mam nadzieję, że prędko go nie zobaczę.
- Przepraszam Edvige, coś mnie zatrzymało. - Powiedział ze skruszoną miną, mój mózg musiał to przeanalizować, Zaystev i skrucha?
- A konkretnie co? - Z szyderczym uśmieszkiem zapytałam.
- Nie powiem, bo będziesz się śmiać, zresztą nieważne. Chciałbym się czegoś więcej o tobie dowiedzieć, intrygujesz mnie.
- Oj Zaytsev, wiesz tyle, ile jest ci do przeżycia potrzebne, więcej nie musisz. Może powiesz mi coś o sobie, wtedy się zastanowię.
- No niech Ci będzie, to, że jestem siatkarzem i gram w tutejszym klubie, wiesz. Aż wstyd się przyznać, ale lubię komedie romantyczne, chociaż jeszcze wzruszyć mi się nie zdarzyło - zamarł oczekując na moją reakcję, kiwnęłam głową żeby kontynuował - horrorem lub komedią również nie pogardzę. Słucham Led Zeppelin, Queen, Ac/Dc, Depeche Mode i tym podobnych. Czytam wszystkie gatunki książek. Gdy byłem mały uwielbiałem ściągać obrus ze stołu i tym sposobem zbijać wszystkie naczynia, babcia zawsze nazywała mnie "Belzebub", zbijanie mi talerzy oraz swoista niezdarność zostały mi do dzisiaj. Ale starczy o mnie, teraz twoja kolej.
- To ja będę bardziej męska i powiem, że nie przepadam za romantycznymi filmami, ale horrory, dramaty, i komedie wprost uwielbiam. Muzyki słuchamy takiej samej. Książki czytam najczęściej historyczne. To by było na tyle.
- A o rodzinie swojej nic nie powiesz, o dzieciństwie? - Spuściłam głowę, by nie widział wyrazu mojej twarzy. Z krępującej sytuacji wyratowała mnie kelnerka, która o mało co się nie obśliniając zapytała:
- Podać coś panu? - Tsa, a mnie to już tu nie ma.
- Edvige, coś dla ciebie? - Zdziwiona mina kelnerki wynagrodziła mi całe trudy siedzenia obok Zaytseva.
- Tak, szklankę wody z lodem poproszę.
- Dobrze, w takim razie jedną szklankę wody oraz sernik kawowy.
- Będzie za chwileczkę - odwróciła się na pięcie i z kwaśną miną odeszła, z trudem powstrzymywałam się od parsknięcia śmiechem.
- Dusisz się? - Zapytał kpiąco Zaytsev.
-Tak, twoim zapachem, wylałeś na siebie całą butelkę? Poza tym, nie powinieneś być na diecie sportowca?
Już chciał coś odpowiedzieć, ale kelnerka przyniosła nasze zamówienie.
- Mi dieta nie potrzebna, prędzej Tobie. Chociaż i tak jesteś niezwykle piękną kobietą.
Zrobiłam się czerwona, jak burak. W pewnym momencie straciłam kontrolę i chlusnęłam w niego lodowatą wodą ze szklanki.
- Może troszkę ochłoniesz, a twoja fryzura przestanie straszyć dzieci, żegnam. - Wstałam i odeszłam, mam nadzieję, że prędko go nie zobaczę.
*Ivan* - Park, 16:57
,,Zabiję trenera, jak siatkówkę kocham, tak trenerowi coś zrobię, a właściwie nie zdążę, bo za prawdopodobne spóźnienie zabije mnie Edvige. Przytrzymał mnie 40 min i wypuścił dopiero. A co to za wrzask jest?”Zaciekawiony obróciłem głowę i zamarłem. W moją stronę biegły jakieś dziewczyny, wyglądały na 16 lat:
- Ivan! Ivanku! - Odwróciłem się i zacząłem odchodzić coraz szybszym krokiem - IVAAAAAAAAN!!!
,,Mamusiu, mamusiu, ja nie chcę, będę grzeczny, błagam, błagam.” Puściłem się sprintem uciekałem przez około 10 min, ale udało im się mnie dopaść w pobliżu Rosienne, przy dużej fontannie.
- Ivan, mogę zdjęcie? Oj, nie wyszło, mogę jeszcze jedno? Ivan podpiszesz mi się tu, tu i jeszcze tu.
- Panie Zaytsev, a mógłby się pan podpisać dla Luizy? Mam dzisiaj urodziny.
- Tak, tak, tak. - Bezradny zgadzałem się na większość rzeczy, które powiedziały, ale na pytanie o ślub odpowiedziałem stanowczym "Nie!" Spojrzałem na zegarek, była godzina 17:15. Kulturalnie przeprosiłem i poleciałem w stronę kawiarni. Wpadłem do niej po około 5 minutach, Edvige chyba zbierała się do wyjścia. Dosiadłem się do niej, przeprosiłem i zaczęliśmy rozmawiać jak ludzie, przerwała nam kelnerka, która świecąc biustem oraz śliniąc się na mój widok zapytała o zamówienie. Po jej odejściu coś się zepsuło, zaczęło znów zgrzytać. Momentem kulminacyjnym było, gdy Edzia wylała na mnie szklankę z lodowatą wodą i wyszła trzaskając drzwiami. ,,Chyba nie tak to miało wyglądać. Mogłem się zamknąć, po co ja to mówiłem, przecież wcale tak nie myślę.” Zaczęły zżerać mnie wyrzuty sumienia. ,,Będę musiał ją przeprosić.”
____________________________________________________________
Nie wiem co to jest. Nie mam pojęcia. Sukcesem jest to, że mam zarys fabuły rozpisany, będzie może lekko ponad 10 rozdziałów. Dziękuję wszystkim osobom, które napisały komentarz. Miło wiedzieć, że ktoś to czyta.
Stwierdzam zawał, bo ZAKSA gra tie-break.
,,Zabiję trenera, jak siatkówkę kocham, tak trenerowi coś zrobię, a właściwie nie zdążę, bo za prawdopodobne spóźnienie zabije mnie Edvige. Przytrzymał mnie 40 min i wypuścił dopiero. A co to za wrzask jest?”Zaciekawiony obróciłem głowę i zamarłem. W moją stronę biegły jakieś dziewczyny, wyglądały na 16 lat:
- Ivan! Ivanku! - Odwróciłem się i zacząłem odchodzić coraz szybszym krokiem - IVAAAAAAAAN!!!
,,Mamusiu, mamusiu, ja nie chcę, będę grzeczny, błagam, błagam.” Puściłem się sprintem uciekałem przez około 10 min, ale udało im się mnie dopaść w pobliżu Rosienne, przy dużej fontannie.
- Ivan, mogę zdjęcie? Oj, nie wyszło, mogę jeszcze jedno? Ivan podpiszesz mi się tu, tu i jeszcze tu.
- Panie Zaytsev, a mógłby się pan podpisać dla Luizy? Mam dzisiaj urodziny.
- Tak, tak, tak. - Bezradny zgadzałem się na większość rzeczy, które powiedziały, ale na pytanie o ślub odpowiedziałem stanowczym "Nie!" Spojrzałem na zegarek, była godzina 17:15. Kulturalnie przeprosiłem i poleciałem w stronę kawiarni. Wpadłem do niej po około 5 minutach, Edvige chyba zbierała się do wyjścia. Dosiadłem się do niej, przeprosiłem i zaczęliśmy rozmawiać jak ludzie, przerwała nam kelnerka, która świecąc biustem oraz śliniąc się na mój widok zapytała o zamówienie. Po jej odejściu coś się zepsuło, zaczęło znów zgrzytać. Momentem kulminacyjnym było, gdy Edzia wylała na mnie szklankę z lodowatą wodą i wyszła trzaskając drzwiami. ,,Chyba nie tak to miało wyglądać. Mogłem się zamknąć, po co ja to mówiłem, przecież wcale tak nie myślę.” Zaczęły zżerać mnie wyrzuty sumienia. ,,Będę musiał ją przeprosić.”
____________________________________________________________
Nie wiem co to jest. Nie mam pojęcia. Sukcesem jest to, że mam zarys fabuły rozpisany, będzie może lekko ponad 10 rozdziałów. Dziękuję wszystkim osobom, które napisały komentarz. Miło wiedzieć, że ktoś to czyta.
Stwierdzam zawał, bo ZAKSA gra tie-break.
Ja czytam i będę czytać, bo Ivan zawsze mnie intrygował (taki kameleon siatkarski, no i po Igłą Szyte nie mogę nie zwracać uwagi na jego fryzury...;p)Hm, na miejscu Edzi też bym się wkurzyła gdyby tak mi pojechał! Ale z kolei on biedny był tak zestresowany że sam nie wiedział co mówi... Akcja się rozkręca! Czekam na więcej, daj znać. Pozdrawiam, S. ;)
OdpowiedzUsuńi zapraszam na nowy rozdział ;) http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
UsuńBoże Ivan co za gafa, kobiecie nigdy się nie mówi ze dieta jej potrzebna, to ją zawsze urazi wiec nie dziwię się reakcji Edzi. A mogło być tak miło choć moje przeczucia mówią że u nich będzie tak często że niby jest miło a po paru chwilach dzieje się coś co tę sielankę kończy. Babcia Ivana co do tego Belzebuba się niewiele pomyliła :) Jak sobie wyobraziłam Ivana uciekającego przed fankami to wybuchłam śmiechem, ale i tak musiał się w końcu przy nich zatrzymać
OdpowiedzUsuńOj, no gafa, gafa, ale to Ivan, jemu wybaczymy. Z tą sielanką trafiłaś w sedno, jeden dzień miło, trzy dni źle.
UsuńPrzyznaję się bez bicia, że za Zaystsevem nie przepadam, a wręcz go nie lubię, ale nie przeszkadza mi to w czytaniu twojego opowiadania :D Miała dziewczyna szczęście, że znalazł te papiery i je przyniósł. W sumie jedna kawa za uratowanie tyłka to niezbyt wygórowana cena :D Nie mniej jednak spóźniać się na spotkanie nie wypada, ale cóż, obowiązki sportowca go zatrzymały :D Tym tekstem z tą dietą to przesadził :P Cud, że go nie wystrzelała po gębie, w końcu żadna kobieta nie zniesie tego, gdy facet jej mówi, że przyda jej się dieta :D Widzę tu dwa wybuchowe charaktery, dlatego za spokojnie i grzecznie to między nimi nie będzie, ale tym lepiej, będzie się działo :D Czekam na więcej! :)
OdpowiedzUsuńI przepraszam, że tutaj, ale niestety w zakładce "Informowani" nie dodaje się komentarz... Byłabym bardzo wdzięczna za info o nowych rozdziałach - numer GG: 6536320. Z góry dziękuję i przepraszam za ten mały bałagan, ale coś w tamtej zakładce nie działa jak powinno ;)
UsuńJakoś nie lubię Ivana..
UsuńZapraszam na nowe rozdziały na 69-minut.blogspot.com , a także powolne-umieranie.blogspot.com . Jeśli nie czytasz, to nic straconego, w każdej chwili możesz zacząć. Pozdrawiam, Kubiakowa! :)
Zaraz sprawdzę co jest z tą zakładką, dzięki za informację :D
UsuńWidzę, że tekst o straszeniu dzieci wykorzystany :D
OdpowiedzUsuńNo chciał dobrze, a wyszło źle. Bo Edvige za bardzo do siebie wzięła jego słowa i nie wie, że on tak paple co mu ślina na język przyniesie :) kochane i uwielbiające fanki :D o tak, Ivan je bardzo, ale to bardzo lubi ;p wprost ubóstwia ;p
Dobrze, że nie dał się złapać na małżeństwo :D
TO kiedy znów się spotkają? :D
Pozdrawiam
Tekst bardzo przydatny, dzięki za pomysł. Spotkają się szybko, a przynajmniej takie są plany, które zmieniają się co sekunda, więc tak naprawdę nie wiadomo :D
UsuńUrzekłaś mnie Ivanem (już przy prologu, ale ja standardowo zapomniałam skomentować), więc będę tutaj częstym bywalcem. :D Jest trochę bezczelny, ale to idealnie do niego pasuje. Przynajmniej dla mnie Zaytsev nie pasuje do roli miłego chłopczyka.
OdpowiedzUsuńAch, świetny szablon, zapomniałabym. :D
Oj mi też Zaytsev do miłej osoby nie pasuje. A szablon nie jest mój, gdzieś z boku jest odnośnik, też mi się podoba strasznie :D
UsuńWitam :) Bardzo podoba mi się Twój blog ogólnie. Zaytsev i Ruda to na pewno będzie ognista para. Ale jak myślę za prędko się nie zejdą? Na pewno będę stałym bywalcem. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie zejdą się za prędko, a może wcale się nie zejdą? :D
UsuńWypomniał jej wagę, no ja nie mogę! Niby pozuje na takiego kochasia, który potrafi zdobyć każdą, a popełnia taką gafę podczas spotkania. Nie dość, że się spóźnia (to co, że nie jego wina? spóźnienie to spóźnienie), to jeszcze zamiast się cieszyć, że dziewczyna sobie nie poszła, to on wyskakuje z takim czymś. Ale dobrze, że choć pomyślał o przeprosinach. Ciekawe tylko, co z tego wyjdzie, bo znając Edvigę i Ivana, może być dokładnie odwrotnie... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBo to Ivan, nie myśli, a mówi. Oj czy każdą to nie wiem.
UsuńO! A ja sobie tutaj wpadłam, tak na bohaterów patrzę i... Ivan! Wielbię Cię za to już na wstępie. Na razie mogłam zająć się tylko tym aktualnym rozdziałem, ale poprzednie jeszcze z całą pewnością nadrobię.
OdpowiedzUsuńTen Ivan to by jednak się ogarnął. Nie dziwię się reakcji Edvige. Też bym zrobiła coś podobnego. Albo może nawet gorszego? No ale to miejsce publiczne było, zabić go tak oficjalnie nie mogła. Ach, no i te wady bycia siatkarzem. Autografy, treningi - biedactwo.
To czekam na kolejny i pozdrawiam!
Dziękuję, nie musisz mnie wielbić :D Oj taki jest mój Ivan, nieogarnięty jakiś. Autografy to rzecz straszna i bardzo wyczerpująca, to można stwierdzić po jego postawie.
Usuńsiódemka gotowa, zapraszam i pozdrawiam, S. ;*
OdpowiedzUsuńhttp://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/